Żubr
PL EN

"Sąsiad" wróć!!!

Jak łatwo przyzwyczaić się do czegoś. A do kogoś jeszcze łatwiej. Później, by zapomnieć, musi upłynąć wiele czasu. Szczególnie, gdy nie wiesz co się stało. Tak było w przypadku moim i „Sąsiada”. Nie widziałem go już ponad tydzień. Miałem ze sto pomysłów na to, co mogło się stać. Nie tylko, co mogło, ale również co na pewno się stało. Bo przy każdym nowym pomyśle sądziłem, że to na pewno tak się potoczyło, że na taki a taki obrót sprawy wszystko wskazuje. Ale nic się nie sprawdzało, nic nie potwierdzało rojących się w głowie scenariuszy. „Sąsiad” przepadł jak kamień w wodę.

Zanim usiadłem do napisania tego fragmentu opowieści o białowieskich żubrach, szukałem ostatniego zdjęcia, które zrobiłem „Sąsiadowi”. I znalazłem. Pochodziło z poranka dziesiątego stycznia. Przypomniałem sobie, że stał razem z „Jaśkiem” i „Nowymiwiększym” kilkaset metrów od naszego domu, tuż przy skrzyżowaniu polnych dróg. Odwoziłem akurat synów do przedszkola i szkoły. Minęliśmy byki o kilkanaście metrów. Nie drgnęły, odprowadziły nas wzrokiem. Gdy po pół godzinie wracałem tą samą drogą były już znacznie dalej. Wyraźnie odchodziły w głąb Polany Białowieskiej. Najpierw „Sąsiad”, za nim „Nowyiwiększy”. „Jasiek” trzymał się trochę z boku. Sprawiał wrażenie, że nigdzie mu się nie spieszy. Wyglądało to tak, jakby nie zamierzał jeszcze się zbierać, jakby chciał zostać. I został, pokazały to kolejne dni. Jednak jego dwóch kompanów poszło sobie na dobre.

Dokąd? Dlaczego? Czy to za sprawą podwyższonego płotu, czy płoszenia, którym na poważniej zajęli się pracownicy Parku? Nie wiem i pewnie nigdy się nie dowiem. Chciałbym jednak wiedzieć, gdzie teraz są, szczególnie „Sąsiad”, którego wyraźnie mi brakuje.

Dwa tygodnie temu, dzień przed pierwszym w tym roku opadem śniegu, postanowiłem ruszyć na poszukiwania. Na początek poszedłem w rejon, w którym najczęściej go widywałem, gdy nie odpoczywał koło naszego domu. Niestety wszystkie brzeziniaki były puste. Ruszyłem dalej na zachód. Myślałem, że może powędrował na łąki przy Parku Pałacowym. Często widywaliśmy tam inne żubry. Ale i tu zastałem kompletną pustkę.

Zawróciłem na wschód, gdzie jesienią po raz pierwszy od niepamiętnych lat ustawiono dwa stogi. Stały opodal granicy otuliny Białowieskiego Parku Narodowego. Wybrałem drogę, która z perspektywy kilkuset metrów dawała możliwość dokładnego przeglądu sąsiedztwa stogów. Dotarłem na niewielkie wzniesienie terenu, z którego rozciągał się widok na znaczną połać koszonych w ramach programu ochrony orlika krzykliwego łąk. Zastałem tam zaskakujący widok.

Wyglądało na to, że wszystkie okoliczne byki umówiły się na spotkanie przy stogach. Z mojego kierunku nadchodziły dwa. Miałem złudzenie, że widzę ciąg dalszy sceny, którą pożegnałem się kilka dni wcześniej z „Sąsiadem” i „Nowymiwiększym”. Dwa wielkie zady kołysały się spokojnie sto metrów przede mną. Szły dokładnie z tego samego kierunku, w którym zmierzały rankiem, gdy zrobiłem im ostatnie zdjęcie. Byki miarowym krokiem posuwały się ku stogom. Zlustrowałem przez lornetkę obydwie głowy, ale niestety, żaden z nich nie był „Sąsiadem”. Żaden nie miał charakterystycznych dla niego uszkodzeń na lewym rogu.

Nieco z prawej strony z ciemnego pasa sosnowego młodnika wyszły dwa kolejne byki. One również kierowały się wprost na stogi. Z trzech innych miejsc w tym samym kierunku podążały trzy kolejne żubry. Wyglądało to trochę jak jakiś marsz gwiaździsty, którego uczestnicy mieli dotrzeć do tego samego punktu, w tym przypadku do dwóch stert siana.

Trwało to kilka, może kilkanaście minut, ale w końcu spotkały się. Kęs po kęsie, bez pośpiechu i przepychania, zaczęły wgryzać się w ściany stogów. Długo przyglądałem się ich głowom, ale żadna nie była głową „Sąsiada”.

Zima trzyma nadal, mróz nocami dochodzi do minus 25 stopni. Nocą, gdy Białowieżę ogarnia cisza, z Puszczy słychać trzask pękających od tego zimna pni. Nic dziwnego, że od ponad tygodnia żubry raczej trzymają się miejsc dokarmiania. Tylko czasem spotykam tropy pojedynczych byków wałęsających się po białowieskich opłotkach. Staram się sprawdzać, czy któreś należą do znajomych byków. Szczególnie do „Sąsiada”, bo „Jaśka” regularnie spotykam pasącego się przy stogach. Jego los jest mi znany, ale przez tyle dni o „Sąsiedzie” nie wiedziałem kompletnie nic. Aż do wczoraj, gdy wrócił jak do siebie.

Dzisiaj wiem, że lepiej byłoby, gdyby jednak nie wrócił...


powrót
 

 




Projekt "Kraina Żubra - Ochrona żubra w Puszczy Białowieskiej" jest współfinansowany przez Unię Europejską w ramach Programu LIFE-Przyroda oraz przez Frankfurckie Towarzystwo Zoologiczne - Help for the threatened wildlife.
design :: Future4net